Młynarski miał wyjątkowy zmysł obserwacji i ucho do wychwytywania tego, co mówili ludzie spotykani w pociągu, tramwaju czy barze mlecznym. – Ja prowadziłem sobie takie zeszyty, gdzie notowałem, zapisywałem dosłownie wszystko, co mnie zainteresowało, zafrapowało i co ewentualnie mogło się przydać do piosenki, do tak zwanego śpiewanego felietonu – opowiadał.
Polska wyśpiewana w felietonach
Czym jest ów śpiewany felieton? To według słów samego Młynarskiego “coś w rodzaju takiego pomieszania, że intencja jest publicystyczna i w niektórych utworach pozostaje to tylko publicystyką śpiewaną, a w innych utworach ta publicystyka miesza się, nie wahajmy się użyć tego słowa, z jakimiś sformułowaniami poetyckimi; to przemieszanie publicystyki i poezji daje bardzo dobre efekty”.
Nim pierwsza seta zaszumi w głowie
W Polskę idziemy, drodzy panowie,
W Polskę idziemy,
Nim pierwsza seta zaszumi w głowie
Drugą pijemy.
Do dna, jak leci, za fart, za dzieci,
Za zdrowie żony.
Było, nie było… W to głupie ryło,
W ten dziób spragniony
Z obserwacji zachowań rodaków wziął się jeden z najbardziej znanych utworów Młynarskiego, “W Polskę idziemy”. Sam autor był zadowolony z tekstu, ale już niekoniecznie z zawartych w nim gorzkich treści. – To jest problem, w moim mniemaniu, chyba nierozwiązywalny. Chodzi o nasz stosunek do alkoholu, do kultury jego spożycia itd. – mówił artysta, który pisał słowa tej piosenki pod konkretnego wykonawcę, Wiesława Gołasa. – On słynął z tego, że potrafił pokazać nieskończoną ilość różnych typów pijaczków: agresywnych, mniej agresywnych, półśpiących, pobudzonych – twierdził Młynarski, dodając, że to utwór o wyraźnym społecznym przesłaniu.
A jakie generalne przesłanie chciał przekazywać w swoich tekstach Wojciech Młynarski? “Żeby zachowywać swoją tożsamość i w każdej sytuacji być wiernym sobie”.